Codziennik Australijski (13)

Ludzie decydują się na zamieszkanie razem, potem decydują się na kota, a nawet kredyt, albo, co gorsza, dzieci. My mamy paprotkę. Z całych sił staramy się ją utrzymać przy życiu. Teraz mamy też poczucie ogromnej odpowiedzialności na jednym ramieniu z balastem dorosłości na drugim, gdyż na najbliższy miesiąc do naszej paprotki dołączyło 5 storczyków (oraz ich własna konewka).

Peggy leci do Izraela na Święto Paschy, a my obiecaliśmy zaopiekować się jej kwiatami. Po pracy zapukaliśmy więc do drzwi naszej sąsiadki, by zapytać, czy możemy jej jeszcze w czymkolwiek pomóc. Peggy bardzo się stresuje podróżą i mówi, że już tęskni za oceanem, który musi tu zostawić. Jako, że pochodzi z Johannesburga, mówi, że tam tylko ląd i skały, a jej się tak bardzo spodobał ocean, kiedy przeprowadzili się do Australii!
Pytamy, czy ma kto ją odwieźć na lotnisko o tej 4 nad ranem. Tak, przyjedzie po nią kierowca, bo Peggy leci biznes klasą. “Trwonię spadek moich dzieci, proszę ja was” dodaje z szerokim uśmiechem.

Zostaliśmy zatrzymani w kuchni, gdzie zawartość lodówki zaczęła się systematycznie przenosić na nasze ręce. “Przecież zmarnuje się pod moją nieobecność, a Wy sobie zjecie”. W końcu obładowani tak, że nie widać już było naszych twarzy, gawędzimy wesoło, a rozmowa schodzi na temat tego, że nie mamy telewizora.
P: Ale tak w ogóle nie macie?!
S: Tak w ogóle.
P: Jak chcecie, to zapraszam w każdej chwili do skorzystania z mojego.
E: Dziękujemy, nie trzeba, ale za to bardzo chętnie skorzystamy z książek.

Nagle Peggy wykrzykuje “Czy mówiłam Wam już o mojej książce?”
Przyznajemy, że widzieliśmy, że pisze poezję, ale nie mieliśmy pojęcia o książce. Wtedy Peggy przepycha się między nami: “Nie może być, przepraszam, przepraszam!”, a ja gubię mango, ziemniaka i dwa pomidory, próbując utrzymać karton z mlekiem (lactose free, kosher), butelkę soku pomarańczowego, chleb tostowy i kiść winogron.

Wróciła po chwili z małą, niebieską książeczką. “Samolot, którym leciała moja siostra został zestrzelony w czasie wojny i przez to okropnie bałam się latać. Aby pomóc mi oswoić się z tym lękiem, mój mąż opowiedział mi historię o Elpasach, niewidzialnych ludziach , którzy sprawiają, że samoloty latają bezpiecznie, a ja opisałam to w książeczce dla dzieci”.

Dostaliśmy specjalną dedykację, a także chleb z rodzynkami na dokładkę, obiecaliśmy zbierać gazety, które co rano lądują pod drzwiami naszej sąsiadki i po raz kolejny życzyliśmy jej szczęśliwej podróży.

Tacy ludzie, jak Peggy sprawiają, że świat staje się lepszy.

Mój świat na pewno.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s