Codziennik Australijski (6) $1,90 długu i człowiek człowiekowi człowiekiem.

W Australii, idąc do szpitala, jesteś zobowiązany do wpłacenia “wpisowego”, za to, że Cię do szpitala przyjmują oraz depozytu. “Wpisowego” można uniknąć, jeśli wybierze się w ubezpieczeniu prywatnym opcję “without excess”, ale miesięczna stawka jest wtedy wyższa. Czyli pi razy oko musisz sobie oszacować, jak często będziesz w trafiać do szpitala i co Ci się bardziej opłaca. Depozyt płacą wszyscy i z tego są pokrywane koszty np. prześwietlenia, które może być konieczne podczas operacji, albo leki, które dostajesz przy wyjściu itd. Wynosi on $100 i jeśli coś zostanie, to przysyłają Ci czek z resztą do odbioru. Po sierpniowej operacji czek przyszedł dopiero w styczniu, ale nie szkodzi, mogę sobie odebrać $32.50. No i fajno.


Tydzień po rekonstrukcji, która odbyła się w lutym, znalazłam w skrzynce pocztowej rachunek za X-ray zrobiony na stole operacyjnym, gdy było już po wszystkim, wynoszący $96.90. Widocznie moja stówka poszła na leki, nie szkodzi, taka, powiedzmy, inwestycja w jacht. Mam 7 dni na zapłatę, mogę zrobić przelew, iść do banku, albo zapłacić przez transfer B-pay, czyli przesłać określona kwotę bezpośrednio do wystawiającego fakturę. Potwierdzenie wyślę potem do mojego ubezpieczyciela i dostanę 95% zwrotu kosztów. W ferworze łykania tabletek i ogólnego wyczerpania emocjonalno — fizycznego, przypomniałam sobie o tym prześwietleniu w niedziele przed zaśnięciem. To już 9 dni! Mam długi! Mam tak skonstruowany mózg i system nerwowy, że nie potrafię żyć z długami, kartę kredytową spłacam 5 dni przed terminem i będę siedziała głodna, ale oddam każdego centa, jakiego byłam zmuszona pożyczyć od kogokolwiek kiedykolwiek. W popłochu chwyciłam więc telefon i wysłałam $95 prosto do Mater Imaging. Zasnęłam spokojnie, tylko po to żeby w poniedziałek rano uświadomić sobie, że coś mi się pomieszało i nadal jestem dłużna $1,90. W panice chciałam wysłać nieszczęsną resztę, ale minimum transferu B-pay to $10. Nie pozostawało mi nic innego, jak zadzwonić i przyznać się do wszystkiego. Tak też zrobiłam.

– (…) przepraszam raz jeszcze za całe zamieszanie, to naprawdę była pomyłka, grube paluchy, wie pani, jak to się na tych ifonach przyciska te numerki, bardzo chcę dopłacić to $1,90!
– Ależ, nie ma problemu, proszę wysłać B-pay jeszcze raz z $1,90
– Próbowałam, ale limit miniumum to $10
– Och. Proszę poczekać, zapytam kolegów, bo nie wiem co w takiej sytuacji możemy zrobić.

Muzyczka leci, a ja siedzę ze słuchawka przerażona, że już nigdy żadna instytucja w Australii, ani w ogóle nikt, mi nie zaufa, bo nawet porządnie rachunków nie umiem zapłacić…

– Halo, dziękuję za cierpliwość, jest Pani tam?
– Ależ jestem.
– Rozmawiałam z kolegami w dziale i proszę się nie przejmować, my to pokryjemy.
– Słucham?
– Wie pani, każdemu się może zdarzyć, bo to jeden raz, ja się poplątałam w tych liczbach i rachunkach…
– Ale na pewno? A czy to nie będzie problem w waszych kadrach, albo przy zgłaszaniu zwrotu do ubezpieczenia, że się cyferki nie zgadzają?
– Wystawimy rachunek zapłacony na $96.90 i wszystko będzie ok.
– Ojej, dziękuję i naprawdę przepraszam, że …(po polsku przetłumaczyć by to można było jako “jestem takim nieogarem”).
– Nie ma problemu, miłego dnia!

Odłożyłam słuchawkę oniemiała. Człowiek człowiekowi człowiekiem.

Będę winna szpitalnemu roentgenowi $1,90 do końca życia.

Noga się goi.

acl3

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s