Krótka, subiektywna relacja z obcowania z naturą w miniony weekend, poczynionego przez Felka bez więzadła i Seba ze złamanym obojczykiem.
Kolce Waterdragona są miękkie, Blue Tounge Lizard nie ma zębów więc nie gryzie. Można je spokojnie brać w ręce i wynosić z domu, jak im się zdarzy pomylić drogę. Często, w trawie, mylone są z Black Head Python i jak się człowiek pomyli, to bywa mniej wesoło.
Kangury są duże i na ogół zblazowane, a te mniejsze to wallabies i one się lubią boksować (nigdy nie drap się po brzuchu przy kangurach, bo to jakby im rzucać wyzwanie). “Misie” koala (prawda jest taka, że człowiek jest bliżej spokrewniony z misiem niż koala) nie zawsze śpią i czasem się ruszają, a młode, gdy się rodzą są zaledwie wielkości zniarna fasoli i przez pierwsze miesiące zjadają kupę matki, żeby przyswoić bakterię, która pozwala im trawić (toksyczny) eukaliptus.
Bilbo w Australi robi za zajączka wielkanocnego (zające nie są rodzime), czyli mamy tu Easter Bilbo.
Diabeł tasmański wygląda, nie ma co się oszukiwać, jak mała świania z zębami i szczurzym ogonem, kwiczy też trochę jak świnia. Lubi wdrapywać się na drzewa, a na ziemi jest całkiem powolny. Dlatego żywi się głównie padliną – nie dogoniłby kulawego zająca, gdyby chciał polować.
Emu są wielkie i nieco przerażające z tymi swoimi nogami, co wyglądają jak dinozaurze, poza tym wydają gardłowe dźwięki, przypominające warczenie psa, gdy chcą żebyś zszedł im z drogi (albo z oczu), albo jak chcą zjeść kanapki Sebastiana.
Papugi Cockatoos kopią dziury w ziemi i rozdziobują solidne kawałki drewna na wióry. Opiekunowie dostarczają im nowe pnie do psucia raz w tygodniu, a co wieczór zasypują wykopane dziury, żeby od rana Cockatoos mogły je na nowo kopać. W tym samym miejscu. Jedna z papug Galah lubi zjadać buty (i moje łydki, jak jej się pomyli), a że wychowywała się jako “papuga domowa” w niewielkiej klatce, nigdy nie nauczyła się latać. Sapceruje więc sobie, udając Greka i zakrada się do butów, by je dziobać. Te małe, zielone to Rainbow Lorikeet, bardzo krzykliwe.
Dingo wyglądały na smutne i chciałam je utulić, ale nie pozwolili, mówią, że groźne. Nietoperze są najlepsze, pająki duże. Eukaliptusy pachną odurzająco, a korniki całkiem artystycznie bazgrają po pniach.
One thought on “Pojechali poobcować z naturą.”